Prawdziwe słowo cz.7

Celsus

KSIĘGA VII

medium_celsus-aulus-cornelius.jpgZobaczmy jakiej poszukają sobie obrony: ci, którzy wyznają innego Boga, nie znajdą żadnej, natomiast ci, co wierząc w Boga żydowskiego, powiedzą znowu, mądrze zaiste, że musiało się stać tak, jak się stało; dowodem ma być to, że prorocy dawno wszystko przepowiedzieli.

Chrześcijanie lekceważą przepowiednie Pytii, wieszczek z Dodony, Klariosa, Branchidów, Ammona i wielu innych wróżbitów, dzięki którym skolonizowano całą ziemię; za godne podziwu i pewne uznają natomiast to, co żydowskim stylem powiedzieli, albo nawet nie powiedzieli prorocy w Judei, jak to się jeszcze dotąd dzieje w Fenicji i w Palestynie

Różne są formy proroctw. [Powiemy o] rodzaju najczęściej stosowanym przez ludzi z tych okolic. Wielu anonimowych proroków w świątyniach i poza nimi, przy lada okazji, z łatwością głosi przepowiednie, inni żebrząc odwiedzają miasta albo obozy wojskowe i wobec zgromadzonego tłumu zachowują się jak prorocy; a każdy z nich ma pod ręką następujące słowa: ŤJa jestem Bogiem, Synem Bożym albo Duchem Bożym. Przybywam, bo świat ginie i wy, ludzie, giniecie z powodu swych niegodziwości. Chcę was ocalić; zobaczycie mnie ponownie przybywającego z mocą niebieską. Błogosławiony, kto mnie teraz czci; na pozostałych ześlę ogień wieczny, ześlę go na całe miasta i kraje. Kto nie wie, jaka grozi mu kara, na próżno będzie później żałował i jęczał. Tych jednak, którzy mi uwierzą, zbawię na wiekiť. I dorzucają zaraz inne słowa niezrozumiałe, szaleńcze, niejasne; znaczenia ich nie może pojąć nawet mędrzec, tak są mętne i bezsensowne. Głupcom jednak i oszustom dają sposobność, by interpretowali je wedle własnych chęci.

Ludzie, którzy wsparci autorytetem proroków bronią sprawy Chrystusa, nie posiadają żadnego argumentu, jeśli okazuje się, że powiedziano (w Piśmie) o Bogu coś złego, haniebnego, nikczemnego albo podłego. Czyż jedzenie baraniny, picie octu i żółci było dla Boga czymś innym, jak żywienie się nieczystościami? Gdyby prorocy zapowiedzieli, że wielki Bóg będzie niewolnikiem, zachoruje albo umrze, to czy tylko dlatego, że zostało to przepowiedziane, Bóg powinien umrzeć, być niewolnikiem, zachorować, aby uwierzono, że Bogiem był ten, który zmarł? Tego jednak prorocy nie mogli przepowiedzieć, bo jest to złe i bezbożne. Nie trzeba więc zważać, czy prorocy to zapowiedzieli, czy nie, ale raczej zastanowić się, czy jest to piękne i godne Boga. Nie należy wierzyć w rzecz szpetną i złą, choćby wszyscy ludzie wiedzeni szaleństwem mniemali, że zostało to zapowiedziane przez proroków. Czyż zatem to, co się przydarzyło Jezusowi, przydarzyło mu się jako Bogu?

Chrześcijanie nie zwracają uwagi na następującą sprawę: Skoro prorocy żydowskiego Boga zapowiedzieli, że Jezus będzie Synem Bożym, to dlaczego Bóg za pośrednictwem Mojżesza każe ludziom bogacić się, zdobywać władzę, napełniać ziemię, zabijać nieprzyjaciół nie szczędząc nawet ich dzieci (co zresztą, według słów Mojżesza, sam Bóg uczynił na oczach Żydów), a nawet grozi, że gdyby mu nie byli posłuszni, uzna ich za wrogów; natomiast Jego Syn, ów człowiek z Nazaretu, daje ludziom zupełnie inne prawa: głosi, że nie ma dostępu do Ojca dla bogacza, dla człowieka żądnego władzy, dążącego do mądrości i sławy, naucza, że ludzie nie powinni troszczyć się o gromadzenie pożywienia bardziej niż kruki, a o ubranie bardziej niż lilie polne, i nakazuje nadstawić drugi policzek, gdyby ktoś nas raz uderzył? Kto kłamie: Mojżesz czy Jezus? Czy Bóg posyłając swego Syna zapomniał o tym, co nakazał Mojżeszowi? Czy może potępił własne prawa, zmienił zdanie i wysłał kolejnego wysłannika, aby nadał ludziom inne, przeciwne tamtym, ustawy?

[Chrześcijanie głosząc, że Bóg z natury jest ciałem w ludzkiej postaci gdzie chcą się udać i jaką żywią nadzieję?] Do innej ziemi, lepszej niźli ta [...] Opowiadali starożytni boscy mężowie o szczęśliwym życiu błogosławionych dusz. Miejsce, gdzie dusze żyć mają, jedni nazywają wyspami szczęśliwych, inni Polami Elizejskimi, bo tam nastąpi wyzwolenie dusz od tutejszego zła. Homer na przykład pisze tak: Nieśmiertelni wyślą cię na Pola Elizejskie, na krańce ziemi, tam, gdzie ludzi czeka żywot błogi. Platon zaś, który wierzy w nieśmiertelność duszy, owo miejsce nazywa po prostu ziemią: To jest niezmiernie wielkie wszystko, i my zamieszkujemy, od rzeki Faris aż po Słupy Heraklesa, tylko małą jakąś cząstkę; niby wokoło kałuży mrówki albo żaby, tak my naokoło morza mieszkamy; a inne liczne ludy gdzie indziej w wielu takich okolicach mieszkają. Bo wszędzie naokoło ziemi jest wiele różnorakich kotlin, różniących się wyglądem i wielkością, do których spływają wody, mgły i wiatry. Ziemia zaś sama jest czysta i w czystym niebie leży.

Niełatwo pojąć, czego Platon tutaj uczy [w micie zawartym w Fedonie]; może ktoś zrozumie myśl zawartą w tych słowach: Przez słabość i ociężałość naszą nie jesteśmy w stanie przedrzeć się do krańców powietrza, a jeżeliby natura człowieka zdolna była znieść to oglądanie, poznałaby, że jest tam niebo prawdziwe i prawdziwe światło.

Mimo że dowiedziono już fałszywości ich poglądów, nie dociera to do nich, bo wciąż wracają do pytania: Jak poznamy Boga, w jaki sposób Go ujrzymy? Jak dotrzemy do Niego?

[Lepiej niech udadzą się do świątyni Trofoniosa, Amfiaraosa i Mopsosa, gdzie] można oglądać bogów podobnych do ludzi, nie fałszywych, lecz widzialnych. Ujrzy ich każdy, bo nie przefruwają raz czy drugi, jak ten, który oszukał chrześcijan, lecz zawsze obcują z każdym, kto tego pragnie.

Chrześcijanie będą pytać, w jaki sposób poznają Boga nie pojmując Go zmysłami i czy w ogóle można cokolwiek poznać bez pomocy zmysłów. Słowa te nie są głosem człowieka, ani głosem duszy, lecz głosem ciała. Niechaj posłuchają, jeśli potrafią coś z tego zrozumieć ci tchórze kochający ciało: Tylko wówczas ujrzycie Boga, jeśli powściągnąwszy zmysły wzniesiecie się w górę rozumem, a odwróciwszy oko ciała spojrzycie w niebo oczyma duszy. Jeśli szukacie przewodnika na tej drodze, uciekajcie przed oszustami, kuglarzami i tymi wszystkimi, którzy wywołują widma; jesteście przecież godni śmiechu, skoro przeklinacie widzialnych bogów jak widma, a oddajecie cześć owemu bożkowi, który już może nawet nie jest widmem, ale trupem, i szukacie podobnego doń Ojca.

Te kłamstwa, te dziwne symbole, niezwykłe modlitwy do lwa, płazu, istot o oślej postaci i do innych boskich odźwiernych, których imion na próżno się uczycie, nieszczęśni, stały się powodem tego, że jesteście opętani przez złego ducha i tracicie życie na krzyżu.

[Udajcie się lepiej do natchnionych poetów, mędrców i filozofów]

[do Platona, który powiada w Timajosie] Trudno jest znaleźć twórcę i ojca tego wszechświata, a znalazłszy mówić o nim do wszystkich niepodobna . Widzicie więc w jaki sposób natchnieni mężowie poszukują drogi prawdy; Platon wiedział, że wszyscy nie mogą wstąpić na tę drogę. Skoro jednak mędrcy trudzili się właśnie po to, abyśmy posiedli przynajmniej jakieś wyobrażenie o pierwszej i niewysłowionej Istocie, wyobrażenie, które przejawia się w pewnym podobieństwie do innych rzeczy, w różnicach, jakie zachodzą między nią a innymi bytami, albo w cechach pod pewnym względem zbliżonych, spróbuję powiedzieć wam coś niecoś o tej niewysłowionej Istocie, chociaż zdziwiłbym się ogromnie, gdybyście zdołali zrozumieć choćby jedno moje słowo. Jesteście przecież całkowicie oddani ciału i niezdolni do oglądania czystej prawdy.

Substancja jest poznawalna rozumem, a stawanie się jest widzialne; z substancją wiąże się prawda, z powstawaniem błąd. Przy prawdzie stoi wiedza, przy błędzie mniemanie. Rzeczy poznawalne rozumowo odnoszą się do rozumu, widzialne do wzroku. Rozum poznaje rzecz dającą się poznać rozumem, oko — rzecz dostrzegalną zmysłowo. Jeśli chodzi więc o rzeczy zmysłowe, to słońce, które nie jest okiem ani wzrokiem, dla oka stanowi przyczynę widzenia, dla wzroku — istnienia, dla rzeczy dostrzegalnych — że są widziane, dla wszystkich rzeczy poznawalnych zmysłowo — że istnieją, dla siebie samego — że może być oglądane; tak samo w rzeczach poznawalnych intelektem istota, która sama nie jest rozumem ani rozumieniem, ani wiedzą, stanowi powód tego, że rozum pojmuje, rozumienie przezeń powstaje, a wszystkie rzeczy poznawalne rozumem, prawda i sama substancja — istnieją. Istota ta kieruje tym wszystkim i jest poznawana rozumem dzięki swej niewysłowionej potędze. Mówię to do ludzi rozumnych; dobrze, jeśli i wy zrozumiecie cokolwiek z moich słów. Jeżeli uważacie, że Duch zstąpił od Boga, aby ogłosić tajemnice Boże, to mógłby nim być niewątpliwie ten Duch, którym natchnieni starożytni mężowie głosili swe wspaniałe nauki. Jeśli nie umiecie tego zrozumieć, milczcie i ukrywajcie swoją głupotę, nie krzyczcie, że ślepymi są ci, którzy widzą, a chromymi ci, co biegają, bo sami kulejecie w swych duszach i sami jesteście ułomni, a żyjecie tylko ciałem, to znaczy swoją martwą częścią.

Jeśli włada wami pragnienie nowości, powinniście pójść za kimś innym, kto umarł godnie i do kogo mógłby się odnosić boski mit. Jeśli nie podoba się wam Herakles i Asklepios, albo inne od dawna czczone bóstwa, weźcie sobie Orfeusza, męża niewątpliwie natchnionego przez ducha bożego i zmarłego gwałtowną śmiercią. Orfeusza jednak wybrali sobie już inni na przywódcę. Weźcie więc Anaksarchosa, który umieszczony w moździerzu i okrutnie torturowany kpił sobie z tortur mówiąc: Możesz tłuc łupinę Anaksarchosa, bo samego Anaksarchosa nie zatłuczesz . Oto słowa naprawdę boskiego ducha! Ale i za Anaksarchosem poszli już jacyś filozofowie przyrody. Może weźmiecie więc Epikteta? Gdy pan wykręcał mu nogę, Epiktet niewzruszony powiedział z uśmiechem: Złamiesz.. A gdy kość istotnie pękła, rzekł: Czyż nie mówiłem, że złamiesz? Czy wasz bóg powiedział coś podobnego podczas męki? Byłoby rzeczą stosowniejszą, gdybyście za dziecko boże uznali Sybillę, którą czczą niektórzy z was. Wy tymczasem potraficie interpretować lekkomyślnie jej pisma nadając im bluźnierczy charakter i twierdzicie, że Bogiem jest człowiek, który żył niegodnie i umarł haniebnie. Ileż stosowniejszy byłby dla was Jonasz, zamknięty w brzuchu wieloryba, Daniel, wyrwany z paszczy dzikich zwierząt, albo inni mężowie cudowniejsi od nich.

Mają oni takie przykazanie, które nie pozwala im bronić się przed prześladowcami. Jeśli cię ktoś uderzy w jeden policzek, uczą, nadstaw mu i drugi. Po prostacku wypowiadają tu naukę starożytną i pięknie już dawno sformułowaną. Zacytuję jako przykład rozmowę, którą u Platona Sokrates prowadzi z Krytonem:
— Więc nigdy zbrodni popełniać nie wolno?
— Nie, oczywista.
— Ani, jeśli na kimś zbrodnię popełniono, zbrodnią odpłacać, jak sądzą szerokie koła, skoro w ogóle nigdy zbrodni popełniać nie wolno?
— Zdaje się, że nie.
— No cóż; a źle robić trzeba, Krytonie, czy nie?
— Nie trzeba przecież, Sokratesie.
— Czyżby? A złem płacić, kiedy się zła dokonało, jak mówią szerokie koła, to sprawiedliwie, czy niesprawiedliwie?
— Nigdy.
— A więc może robić ludziom źle, to nic innego, jak zbrodnia?
— Prawdę mówisz.
— Więc ani zbrodnią odpłacać nie trzeba, źle robić nikomu, nawet ani gdybyś nie wiadomo czego od ludzi doświadczył.

Tak mówi Platon. I zaraz dalej: Więc zastanów się i ty bardzo uważnie, czy zgoda między nami, czy moje przekonanie podzielasz i czy zaczniemy naszą naradę od tego, że nigdy nie godzi się ani zbrodni popełniać, ani zbrodnią odpłacać, ani, jeśli się zła doznało, złem za złe oddawać. A może odstępujesz i nie godzisz się na punkt wyjścia. Bo ja mam to przekonanie już od dawna . Taki był zatem pogląd Platona; podobnie jeszcze przed Platonem nauczali natchnieni autorzy. To, co powiedziałem, niechaj wystarczy za dowód, że chrześcijanie wypaczają nauki filozofów greckich. Kto szuka więcej dowodów, sam je może łatwo znaleźć.

Zatrzymajmy się tutaj. Oni brzydzą się świątyniami, ołtarzami i posągami bogów. Ale tak samo nie cierpią świątyń Scytowie , Nomadowie libijscy, niewierzący Serowie i inne narody niegodziwe i bezbożne. Podobne przekonania żywią również Persowie, jak to wynika z następujących słów Herodota: O ile wiem, istnieją u Persów następujące zwyczaje: posągi bogów, świątynie i ołtarze wznosić nie uważają za rzecz godziwą, a nawet tym, co to czynią, zarzucają głupotę, jak mi się zdaje dlatego, że nie wierzą, na modłę Hellenów, iżby bogowie byli podobni do ludzi. Również Heraklit stwierdza: I do posągów modlą się, zupełnie jakby kto z kamieniami chciał gawędzić; nie mają pojęcia o bogach i bohaterach — co to właściwie jest. Czy chrześcijanie uczą nas czegoś mądrzejszego niż Heraklit? On wskazuje, że głupotą jest modlić się do posągów, jeżeli nie ma się pojęcia, kim są bogowie i bohaterowie. Taki jest pogląd Heraklita. Oni natomiast całkowicie potępiają posągi bóstw. Jeżeli postępują tak dlatego, że kamień, drewno, spiż czy złoto wyrzeźbione przez artystę nie może być bogiem, zaiste, śmieszna to mądrość! Któż bowiem, kto nie jest ostatnim głupcem, uważa te przedmioty za bogów, a nie za dary składane bogom albo za ich wizerunki? Jeśli zaś potępiają posągi bogów, ponieważ nie można wyobrazić sobie boskiej podobizny, albowiem inna jest postać Boga (tak też uważają Persowie), sami bezwiednie przeczą sobie, bo przecież głoszą, że Bóg stworzył człowieka jako własny obraz i w postaci podobnej do własnej. Zgodzą się wprawdzie, że posągi mogą być przedmiotami kultu jakichś istot, podobnych czy niepodobnych do tych wizerunków, powiedzą jednak, że istoty, którym ofiarowywane są posągi, nie są bogami, lecz demonami, a nie wypada, by czciciel Boga kłaniał się demonom.

[Chrześcijanie] zgodzą się wprawdzie, iż posągi mogą być przedmiotem kultu jakichś istot, podobnych czy niepodobnych do tych wizerunków, powiedzą jednak, że istoty, którym ofiarowywane są posągi, nie są bogami, lecz demonami, a nie wypada, by czciciel Boga kłaniał się demonom.

Wiadomo, że chrześcijanie czczą nie Boga ani nie demona, lecz trupa. Zapytam najpierw dlaczego nie należy czcić demonów. Czy nie wszystko jest kierowane zgodnie z wolą Bożą? Czy nie od Boga pochodzi wszelka Opatrzność? Jeśli wszystko na świecie jest dziełem Boga, aniołów, innych duchów albo herosów, to czyż wszystko nie zawiera w sobie prawa pochodzącego od najwyższego Boga? Czyż na zwierzchników określonych spraw nie zostały powołane istoty, które otrzymały od Boga władzę dlatego, że zostały uznane za godne jej otrzymania? Czyż więc ten, kto czci Boga, nie powinien równie słusznie czcić istot, które otrzymały od Niego władzę? Nie może przecież jeden człowiek służyć wielu panom.

You voted 3. Total votes: 870