Do Bostrenów
Wysłane przez pankritikos w pon., 13/01/2014 - 16:46Julian
Konieczne jest dla nas, gdyśmy gruntownie obmyślili to, czemu teraz udzielić chcemy mocy prawa, odnowić znany stary zwyczaj, który mając na myśli dawni ludzie i ustawy dali nam dobre, i zrozumieli całą odległość dzielącą życie i śmierć, i przydzielili każdej z tych dziedzin uprawę odrębnych czynności, gdyż, zdaniem ich, śmierć jest nieprzerwanym spoczynkiem — to właśnie jest ów opiewany przez poetów „spiżowy sen” — życie zaś, przeciwnie, wiele rzeczy bolesnych, wiele przyjemnych zawiera, a więc to poczucie lepsze, to wręcz odmienne.
Gdyby założycielem Waszego grodu był nawet ktoś z obcej ziemi, to naruszający Wasze prawa ponieśliby i w tym wypadku należytą karę za to, że woleli żyć poza prawem i wprowadzili do Was głosicieli nowej nauki, i nie mieliby rozsądnego powodu domagać się od nas powrotu Atanazego. Skoro jednak założycielem tego grodu jest Aleksander, posiadaczem zaś bóg i król Sarapis wraz z zasiadającą z nim dziewicą i królową całego Egiptu Izydą... to chora część grodu bez współzawodnictwa ze zdrową poważyła się przywłaszczyć sobie nazwę całości. Na bogi, Aleksandryjczycy!
Wiara Hellenów przez nas samych, co za nią idziemy, nie jest jeszcze zabezpieczona rozumnie. Bogów dzieło jest, co prawda, wielkie i wspaniałe i nawet wszelkie pragnienia i nadzieje przewyższające (niech słowa te wybaczy mi łaskawie Adrasteja!); przecież tak ogromnego i głębokiego przewrotu w czasie tak krótkim nikt na chwilę przedtem nawet w modlitwie pragnąć się nie odważał.
Ułożyłem, do Ciebie — w przeciwieństwie do wszystkich innych — pismo bardziej prywatnego charakteru, gdyż w Tobie, jak myślę, jest więcej dla mnie przyjaźni niż w ludziach pozostałych. Niemałą bowiem [przyjaźni przyczyną] jest wspólny przewodnik duchowy, a Ty zapewne pamiętasz, choć dawno to już było, że przebywając jeszcze na Zachodzie, skorom tylko się dowiedział, że Ty mu się bardzo podobasz, uznałem Cię za mego przyjaciela. Co prawda, zwykłem pochwalać wielce ostrożne słowa poety
przecież jam nigdy
Jego nie spotkał, nie widział,
Mowa pogrzebowa na cześć Juliana Libanios
Do cesarza Teodozjusza w obronie świątyń Libanios
Pochwała Juliana, Ammianus Marcellinus.
Na czele bitnych rzymskich legionów
Spaliwszy na Tybrze floty,
Gdzie przed wiekami wódz Macedonów
Rozbijał swoje namioty,
Stanął zazdrosny jego podboju,
Świeżą okryty purpurą
Cezar, co wedle sługi pokoju
Na słońcu prawdy był chmurą.
Pieszcząc w swym sercu przeszłości marę,
Chrystusa sieciom niechętny,
Zamierza wskrzesić imperium stare
Olimp bogów ponętny.
Jedzie i marzy o swoim wrogu,
Co berło świata wydziera,
O tym nieznanym i cichym Bogu,
Co gdzieś na krzyżu umiera.
Mówią, że ani "chi", ani litera "kappa" nie wyrządziły miastu szkody... Znaleźliśmy tłumaczy i dowiedzieliśmy się, że są to inicjały dwóch imion; pierwsza – imienia Chrystusa, a druga – Konstancjusza. (Julian, Wróg brody)
Jak mogliby się wyrzec wykwintności ich życia,
różnorodnych rozrywek, wspaniałego teatru,
gdzie Sztuka i cielesność, zmysłowe pożądania
miały wspólny mianownik!
Temu, który wyzwolił świat rzymski, odbudował świątynie, ożywił kurie miejskie i państwo, wyniszczył barbarzyńców, panu naszemu Julianowi, zawsze Augustowi, najświetniejszemu zwycięzcy Alamanów, Franków, Sarmatów, najwyższemu kapłanowi, ojcu ojczyzny1) stronę tę dedykujemy.
Copyright © 2023,