Przed sanhedrynem

Oribasios

Zapytajmy do kogo zaprowadzono Jezusa. Ewangeliści różnią się między sobą, Marek i Łukasz piszą tylko o najwyższym kapłanie, Mateusz precyzuje, ze chodzi o Kajfasza, zaś Jan, że o Annasza, który dopiero potem wysłał go do Kajfasza. Jedno jest pewne i potwierdza to nasze poprzednie wnioski – Jezus znajdował się w rękach arcykapłanów i spędził tam całą noc.

Ewangeliści jednak starają się możliwie poszerzyć ten krąg, pisząc o starszych ludu, uczonych w piśmie, a nawet całym Sanhedrynie – u Mateusza, albo Wysokiej Radzie – u Marka. Ponoć sanhedryn, zanim odesłał Jezusa Piłatowi, uporczywie starał się znaleźć jakiś pretekst, aby skazać Jezusa na śmierć. W końcu uzyskali przyznanie się Jezusa – tak jestem mesjaszem – co zostało uznane za bluźnierstwo zasługujące na śmierć. Oczywiście jest to kolejna bzdura: uznanie się za mesjasza nie było w żadnym razie bluźnierstwem. Po pierwsze, nie było w ogóle deklaracją religijną, ale polityczną. Termin mesjasz oznaczał namaszczonego do sprawowania władzy, dopiero później chrześcijanie zmienili jego sens na bardziej „duchowy”. Nawet jeśli Jezus rozumiał swoje mesjaństwo w sposób czysto nadprzyrodzony (co przyjdzie nam jeszcze rozważyć) to z pewnością nie rozumieli tak tego Żydzi. Radykalni faryzeusze zareagowaliby na to: „Hura! Wreszcie! Prać Rzymian!”, umiarkowani: „No, zobaczymy, zobaczymy, trzymamy kciuki.” Jeśliby ktoś miał powód do niepokoju, to tylko saduceusze i herodianie, którzy zdawali sobie sprawę, że (jak pokazała historia) wszelka rebelia przeciwko Rzymianom nie ma szans, a co więcej, zagraża ich majątkom.

Zresztą, dlaczego sanhedryn sam nie "załatwił sprawy" skoro, jak sugerują ewangelie, oskarżenie dotyczyło w zasadzie kwestii wyłącznie religijnych? Ewangeliści przedstawiają to tak, jakby to tylko Piłat mógł skazać na śmierć. Okazuje się jednak, że to nie prawda. Przyznaje to nawet sympatyzujący z chrześcijaństwem autor książki o Piłacie, Jerzy Ciecieląg. Przeciwko tezie o prawie władz żydowskich do ferowania wyroków śmierci przemawia natomiast cała relacja ewangeliczna; wymieńmy tu chociażby stwierdzenie z ewangelii św. Jana, które może mieć podłoże teologiczne, a więc niekoniecznie zasługuje na pełną wiarygodność. (...) Uważam, że dysponujemy wystarczająco dużą listą przykładów potwierdzających prawo żydowskich sądów czy też tylko Sanhedrynu do ferowania wyroków śmierci(23)

Postronnym może to wyglądać na akademicką dyskusję, więc postawię pytanie wprost. Skoro Żydzi mogli sami skazać Jezusa, jak ponoć chcieli, dlaczego tego nie zrobili, tylko wystawiali swego rodaka pod sąd znienawidzonego okupanta? Odpowiedź jest jedna: bo nie chcieli! Ewangelie były pisane, gdy chrześcijanie już stracili nadzieję, na pozyskanie żydów dla własnego ruchu. Mogli liczyć tylko na pogan. Szczególnie zależało im na Rzymianach, a przynajmniej, aby nowy ruch wydał im się względnie nieszkodliwy. Za taki nie mógł uchodzić, gdyby jego patronem był skazany prawomocnym wyrokiem rebeliant anty-rzymski. Wymyślili więc tę swego rodzaju sądową zbrodnię, czy tez pomyłkę i upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu: nie tylko nie musieli uchodzić za szkodliwą wichrzycielską sektę, ale odróżnili się od Żydów, którzy swój talent do wichrzenia wkrótce mieli udowodnić.

A judaizm miał również pewną liczbę wyznawców wśród Rzymian, był więc na rynku religii monoteistycznych główną konkurencją. Jak wiadomo, w sytuacji ostrej konkurencji rywale sprzedają w gruncie rzeczy bardzo podobny towar w bardzo odmiennych opakowaniach.

You voted 5. Total votes: 805