Zmartwychwstanie

Rutilius

Co do większości najważniejszych wypadków z życia Jezusa jesteśmy w stanie, pomijając drobne szczegóły, dojść do – jeśli nie jednej, spójnej wersji – to przynajmniej dwóch, trzech alternatywnych, z których możemy zrekonstruować najbardziej prawdopodobny przebieg wypadków. Dotyczy to np. narracji o ukrzyżowaniu. Gdy jednak przechodzimy do następujących potem fragmentów, mówiących o zmartwychwstaniu, stajemy bezradni.

Kto udał się do grobu w niedzielę wielkanocną? Według Marka (16:1): Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome, według Mateusza (28:1) Maria Magdalena i druga Maria, według Łukasza (24:1, 10): Maria Magdalena, Joanna i Maria, matka Jakuba i jeszcze jakieś kobiety. Według Jana (20:1) tylko Maria Magdalena. A zatem jedna, dwie, trzy czy pięć lub więcej?

Kiedy przybyły? Według Jana (20:1)– gdy było jeszcze ciemno, według Mateusza (28:1) i Marka (16:1-2) – o świcie.

Jaki był stan grobu? Według Mateusza (28:2): grób był zamknięty, dopiero anioł zstąpił i odsunął zakrywający kamień. Według pozostałych kamień był już odsunięty (Łk 24:2, Mk 16:3-4, J 20:1).

Kogo spotkały? Według Mateusza – anioła (28:2), według Marka – młodzieńca ubranego w białą szatę (16:5), według Łukasza – dwóch mężczyzn w lśniących szatach (24:4), według Jana (20:11-12) dwóch aniołów, ale dopiero po tym, jak uczniowie sami odwiedzili pusty grób i odeszli. Według Marka i Jana postaci te siedziały, według Łukasza stały. Według Mateusza na zewnątrz grobu, według pozostałych – w środku.

Co zrobiły niewiasty? Według Łukasza (24:8-9) i Mateusza (28:8) natychmiast pobiegły do apostołów. Według Marka (16:8) bały się i nie mówiły o tym nikomu.

Komu pierwszemu ukazał się Jezus? Według Mateusza (28:1, 9) – dwóm Mariom, według Marka (16:9) i Jana (20:11-14) – Marii Magdalenie, według św. Pawła (1Kor15:4-5) – Piotrowi (Kefasowi), według Łukasza (24:13-31) Kleofasowi i jego towarzyszowi, choć gdy wracają do Jedenastu, dowiadują się, że ukazał się już Szymonowi (co by się zgadzało z wersją Pawła, choć nigdzie nie ma opis ukazania się Jezusa Piotrowi). Według Mateusza (28:9) Marie od razu rozpoznały Jezusa, według Jana (20:14), Maria nie rozpoznała go.

Co Jezus kazał uczniom zrobić? Według Marka (16:7) i Mateusza (28:10) – mieli udać się do Galilei, według Łukasza (24:49) i Dziejów (1:4)– mieli pozostać w Jerozolimie.

Gdy Jezus ukazał się swym uczniom – ewangeliści nie są zgodni co do ich liczby, według Jana (20:24) było ich dziesięciu (Tomasza nie było), według synoptyków (Mt 28:16-17, Mk16:14, Łk 24:33-37)– jedenastu, według listu do Koryntian (15:5)– dwunastu.

Jak długo ukazywał się Jezus? Według Marka (16:9-19) i Łukasza (24:1-51) jeden dzień, potem wstąpił do nieba. Ale ten sam Łukasz, w drugiej swej książce – Dziejach Apostolskich mówi już o wielu (13:31) a nawet 40 dniach (1:2-3, 9). Jan pisze o przynajmniej ośmiu dniach (20:26).

Ilu ludziom ukazał się Jezus? Według św. Pawła (1Kor 15:6) aż pięciuset, lecz nigdzie indziej nie znajdujemy opisu tego zdarzenia.

 

Możliwość odtworzenia przebiegu wypadków to jedno. Natura owego spotykania Jezusa – to drugi problem.

U Jana (20:17) Jezus zakazuje siebie dotykać, ale już w innym miejscu (20:26-27) i u Mateusza (28:9) i Łukasza (24:39) wręcz nakazuje się dotykać, albo przynajmniej mu to nie przeszkadza.

U Łukasza uczniom wydaje się, że widzą ducha ale Jezus poucza ich, że nie jest duchem, ma ciało i kości i zażądał czegoś do jedzenia (24:37-39), u Jana przychodzi mimo drzwi zamkniętych (20, 19.26), co by znaczyło, że nie jest to normalne ciało. Co więcej, ewangeliści zwykle piszą o spotkaniach z Jezusem używając słowa „egnosthe” - dał się poznać, „ofano” – zjawił się, „etheathe” był widziany. Zagadkowe jest zwłaszcza sformułowanie u deuteroMarka (16,12)„efanerthe en hetera morfe” - zjawił się w innym kształcie. Tak nie pisze się o normalnym spotkaniu z drugim człowiekiem. Wszystko to sugeruje jakąś niematerialność, wieloznaczność. Zauważmy, że zarówno uczniowie idący do Emaus, jak w niektórych relacjach Maria Magdalena, czy Jedenastu – nie rozpoznają Jezusa od razu – człowieka, którego nieodłącznymi towarzyszami byli przez ostatni rok, i z którym rozstali się ledwie w piątek! Co więcej, gdy już uczniowie w Emaus go rozpoznają – znika im sprzed oczu (dokładnie – staje się niewidzialny afanthos egeneto).

Warto tu w całości przytoczyć chronologicznie najstarszą listę świadków zmartwychwstania – zacytowane przez Pawła świadectwo z 15 rozdz. listu do Koryntian:

(3) Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, (4) że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; (5) i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, (6) później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. (7) Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. (8) W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.

Paweł posługuje się tu słowem „ofthe” dał się widzieć we wszystkich tych przypadkach, nie wyłączając siebie samego. Przytoczmy zatem relację z tego spotkania z Dziejów r.9,3-7

(3) Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. (4) A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz? (5) Kto jesteś, Panie? - powiedział. A On: Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. (6) Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić. (7) Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo.

Niestety w autobiograficznym fragmencie listu do Galatów (2) Paweł nie dostarcza nam żadnego opisu swego doświadczenia, podkreśla jednak, że „ (11) Oświadczam więc wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelią nie jest wymysłem ludzkim. (12) Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus.”

Warto zauważyć, że przecież zdaniem ewangelistów, na długo zanim Paweł spotkał zmartwychwstałego, ten... wniebowstąpił. Skoro Paweł w jednym szeregu umieszcza swoje widzenia po rzekomym wniebowstąpieniu z tymi sprzed, posługując się tym samym słowem, to jest to kolejny argument za tym, że mówimy raczej o jakimś doświadczeniu wewnętrznym niż fakcie intersubiektywnym. Z tego by wynikało, że opowieści o wkładaniu ręki w ranę, jedzeniu ryb itp. zostały wymyślone w celach apologetycznych, dla osób o bardziej konkretnym myśleniu, według którego, jak coś nie ma ciała, to "prawdziwie" nie żyje. Z tego jednak powstał problem z kolejnymi niedowiarkami, skoro nadal żyje, to my też chcemy mu włożyć rękę w ranę. Chyba dlatego musiała powstać historia o wniebowstąpieniu, która przecina te spekulacje - wy nie możecie go już spotkać, bo wniebowstąpił.

Nie wiemy, cóż takiego się stało. Jednej rzeczy możemy być pewni – w pewnym momencie uczniowie zaczęli utrzymywać, że Jezus zmartwychwstał. Najprawdopodobniej pierwotne – nie wiadomo skąd wzięte – przekonanie, że Jezus żyje, obrosło legendarnymi narracjami. Rywalizacja między różnymi frakcjami przesuwała „swoich” reprezentantów bliżej pustego grobu i w kolejce do widzenia z Jezusem.

Jakie są możliwe rozwiązania tej zagadki? Kilka z nich zawartych jest w samych ewangeliach, w formie zaprzeczenia.

1. Mateusz (27,63-67) zaprzecza, jakoby uczniowie mieli po prostu wykraść ciało i potem głosić jego zmartwychwstanie. Musimy wierzyć mu na słowo.

2. Łukasz i Marek podkreśla, że kobiety były przy pogrzebie i obejrzały grób – istnieje bowiem możliwość, że po prostu pomyliły groby i już nie mogły znaleźć właściwego. Uczniowie jak wiadomo dawno wzięli nogi za pas i nie mieli pojęcia gdzie ten (pusty czy pełny) grób miałby się znajdywać. Ostatecznie musimy wierzyć niewiastom, że faktycznie dobrze się przyjrzały.

3. Marek pisze po prostu o jakimś grobie dopiero Mateusz podkreśla, że był to własny grób Józefa z Arymatei. Teoretycznie istnieje możliwość, że był to po prostu jakiś pusty grób, którego właściciel zaskoczony zorientował się, że ktoś pochował tam przeklętego skazańca, w jego, za własne pieniądze wykutym grobie. Wściekły mógł kazać komuś wyrzucić gdzieś ciało, aby grób spokojnie czekał na właściciela.

4. Muzułmanie utrzymują, że Jezus po prostu przeżył ukrzyżowanie. To samo utrzymuje pewna liczba spiskowych teorii ewangelii, które zakładają, iż Józef z Arymatei wszedł w spisek z Piłatem, albo po prostu go ordynarnie przekupił i zdjął Jezusa z krzyża przed śmiercią. Tu można by też zaliczyć wszelkie teorie śmierci klinicznej, letargu naturalnego, czy spowodowanego podanym na włóczni narkotykiem. Wszystko to wygląda atrakcyjnie, i ostatecznie godzi się ze zdrowym rozsądkiem, jednak jest pewien problem: nie ma na to dowodów.

5. Możliwe jest też, że kolejność była odwrotna, najpierw uczniowie doświadczali czegoś, co uznali za spotkania z Jezusem, z tego wypłynął wniosek, że on żyje, ale żeby wzmocnić tę tezę w celach apologetycznych, wymyślono historię o pustym grobie, jedzeniu razem ryb itp.

6. Możliwe też, że wiara w zmartwychwstanie w ogóle nie zrodziła się w Palestynie, że jest pomysłem własnym np. Pawła. Zastanawiające, że tak późny, wywodzący się ze środowisk judeochrześcijańskich, przypisywany bratu Jezusa (prawdopodobnie potem przeredagowywany) list Jakuba nie zawiera w ogóle odniesień do zmartwychwstania. Podobnie ani słowa nie znajdziemy w Didache (może poza wzmianką o świętowaniu niedzieli).

Total votes: 923